W przypływie nudy i chęci zwiedzania... wybraliśmy się na "dziko" czyli ichniejszymi busami-taksówkami do miasta! Złapaliśmy prawie pełne, rozsypujące się "coś" i dojechaliśmy do centrum. A tam niespodzianka Mc Donald :D i na tym jednym pozytywie się skończyło :P . Dalej tylko głośni Egipcjanie, jeszcze głośniejsze klaksony, strach przed przechodzeniem przez ulice i wszechobecny brud.
Zrobiliśmy zakupy dla rodziny i znajomych w jednym ze sklepików, z już wyznaczonymi cenami. Cóż może i przepłaciliśmy - ale grunt że w spokoju kupione ;)
Targowanie i tak mieliśmy za sobą. Udało nam się nabyć w ten sposób shiszę :> i jakiś materacyk dmuchany :)
Szybko zwinęliśmy się do hotelu...
Cała reszta pobytu upływała nam na słodkim leniuchowaniu w dzień i spacerowaniu w nocy. Nudę rozpraszały animacje, mini zoo na ośrodku i nie dający nam spokoju pan - naciągający nas na rejs statkiem i snurkowanie :) w końcu ulegliśmy. I tak mieliśmy to w planach. Opłacało się mojemu mężczyźnie - podobno widoki rybek niesamowite. Ja się nie odważyłam :( może jeszcze tam wrócę i podejrzę morskie żyjątka ;) ?